niedziela, 30 listopada 2014

Od Midnight do Draco

Podeszłam do niego i popatrzałam mu w oczy.
D: Midnight... wybaczysz mi? Ja na prawdę nie chciałem. Dla ciebie na prawdę skoczyłbym w ogień. Już nigdy to się nie...
Pocałowałam go.
<Draco?>

Dorosłość

Fiona i Flash dorastają!



Flash



Fiona

sobota, 15 listopada 2014

Od Draco

Ashoka spadła na ziemię. Chciałem do niej podlecieć, ale obiecałem coś jej. Nagle przybiegła moja towarzyszka i teleportowała nas do domu. Bardzo się ucieszyłem, że to wszystko się skończyło. nagle podbiegły do nas nasze małe. Ale nie były takie małe. Były dorosłymi smokami. No przecież nie było nas 2 lata. Nasza córka była piękna, a syn mężny. Midnight podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy.
<Midnight?>

Od Midnight

O nie... Tak się wściekłam że nagle zaczęłam świecić na niebiesko


Zamknęłam się w plazmowej kuli i... wybuchłam? Klatka w drzazgi. Biegłam tylko po ukochanego. Rozbiłam klatkę ale za nami poleciał ten wielki smok. Stanęłam na lodowcu.


Wlczyłam z nim. W końcu jego wielki róg odpadł a on zrezygnował. Zobaczyłam asrokę. Rzuciłam się do ataku. Draco wszedł między mnie a tą babę. Odepchnęłam go. Strzeliłam w nią a ona upadła.
<Di?>

Od Draco

Gdy Midnight wyrzuciła naszyjnik zaręczynowy to mnie naprawdę zszokowało. Gdy ją goniłem leciałem jak najszybciej w całym życiu. Gdy ją znalazlem siedziała na skale wpatrzona w księżyc. Podeszłem bliżej, ale nagle poczułem, że jest coś nie tak. Nagle spadły na nas sieci. Wyczułem, że są magiczne. To znaczy, że nie można w nich, ani ziać ogiem, anie piorunami i nie wolno używać magii. Byli to zabójcy smoków. Midnight nie mogła się wogule ruszyć. Uśpili naz, a gdy się obudziłem byliśmy w jakimś wielkim pomieszczeniu. Moja kochana siedziała obok. To była magiczna klatka. 
D: Midnight chciałbym cię tylko przeprosić. Sto razy mocniej kocham ciebie niż Ashoke. Naprawdę wybacz mi.
Nagle rzucili na mnie sieci i wyciągneli z klatki, a Midnight nie mogła nic zrobić. Zaczęli mnie pytać o nasze dzieci. Były im potrzebne do ich armii. Nigdy im nie powiem. Nigdy!
Człowiek: Nie chcesz powiedzieć! To to z ciebie wyduszę!
Wsadził mnie do klatki gdzie był inny smok. Był strasznie agresywny. Rzucił się na mnie.
<Midnight?>

piątek, 14 listopada 2014

Od Midnight

M: No nie gadaj że jestem całym twoim życiem?
D: Midnight?!
M: Nie święty mikołaj.
D: Wybacz
M: Mogę ci przebaczyć ale na zaufanie nie licz.
D: Ehh...
D:Ale oni na prawde są inni...
M: To do nich idź!!!
D: Wiesz... pójdę bo kocham Ashokę!
M: Tak?!
Odleciałam i zostawiłam mu wisior zaręczynowy pod nogami.
<Draco?>

Od Draco

Pofrunąłem do jaskini smoków ognia. Nikogo tam nie było więc usiadłem sobie i zacząłem sobie wszystko przemyślać. Midnight cię nie nawidzi, gdy powie dzieciom one npewno też nie. To po co mam żyć? Nagle przy sobie zobaczyłem kawałek szkła. Jedna myśl przebiegła mi przez umysł. Midnight mnie nie nawidzi! Wziąłem kawałek szkła i przyłożyłem do gardła. Nagle przyleciała Midnught. Ona nigdy mi nie wybaczy tego wszystkiego z Ashoką...
<Midnight?>

Od Midnight

M: Grrr
D: Midnight...
Olałam go jakby go nie było. Zobaczyłam Asroke w gipsie.  Zmierzyłam ją spojrzeniem. Strzeliłam w niebo kulą plazmy. Chciałam uciekać.  Wzbiłam się w powietrze. Wrzyscy patrzeli za mną lecz się zmyłam.
<Draco?>

Od Draco

Nie wiedziałem co mam zrobić. Ashoka wraz z jakąś kobietą wróciły do Zakonu. Midnight gdzieś poleciała. Znalazłem ją. Podeszłem do niej. Była smutna. 
Gdy wyszliśmy powoli z lasu zauważyliśmy, że jest tu cały Zakon Smoka wraz z Ahsoką. I nagle wszyscy uklękli przed Midnight.
A: Wcale nie jestem na ciebie zła. To moja wina. Chceliśmy cię wszyscy przeprosić za to jak cię traktowaliśmy. Zabójcy Smoków już odlecieli. Midnight spojrzała na pewnego chłopaka

<Midnight?>

Od Midnight do Draco

CO?! Parsknęłam na jego martwą twarz.





Leciałam i leciałam. Nagle poczułam że nie mogę lecieć i że spadam. Lina owinęła mi się w około skrzydeł. Upadłam. Zobaczyłam nad sobą twarz...

A: Spokojnie... Nic ci nie zrobię mała... uspokój się... proszę
Chciała mnie dotknąć ale ją ugryzłam. Nie mocno. Dałam jej do zrozumienia że ma mnie nie dotykać.

Zostaw mnie... W tedy zobaczyłam tego zdrajce.
M: D...Draco!
Zaczęłam się szarpać.
D: Spokojnie! Pogorszysz sprawę!
W tedy coś mnie tknęło...


Wyszarpałam się z lin. Uderzyłam Asroke łapą. Byłam wściekła. Ugryzłam ją w rękę. Poważnie ją zraniłam... Wręcz prawie odgryzłam... i uciekłam.
<Draco?>

niedziela, 2 listopada 2014

Od Draco do Midnight

Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, ale nagle moją uwagę przykuło światło. Ktoś leciał na jakimś zwierzaku.
- O nie! To zabójcy smoków - powiedziała Ashoka
Zrobiła coś mieczem i nagle przyleciał jakiś facet na zielonym smoku. Nagle zabójca skierował pocisk w stronę Midnight i strzelił. Już myślałem, że dostanie, ale ten facet zasłonił ją swoim ciałem i runą w dół. Był martwy i uratował mojej kochanej życie...
<Midnight?>

sobota, 1 listopada 2014

Od Midnight do Draco

M: To dla czego porwali mnie i ujeżdżali bez mojej zgody?!!!
D: ...
M: Wypraszam sobie takie traktowanie! Niech tylko spróbują mnie dotknąć a RĘKA NOGA MÓZG NA ŚCIANIE!!!
D: Ale oni nie chcieli...
M: Mają się trzymać z daleka! Niech no któryś mnie tknie a odpowiem im wojną!  I nie spocznę puki nie wymorduje wrzystkich ZROZUMIANO?!!!
D: Ale Ashoka jest inna...
 
Zerwałam się do lotu. Zrobiło się ciemno więc nie mógł mnie znaleźć. Nagle ujrzałam jego sylwetkę.


Ale ale... Któżto na nim siedział?! Zleciałam do nich z wrogim spojrzeniem.
D: Midnight!
M: Na moim TERYTORIUM?!
D: Zrozum!
M: Nie NIE!
Zaatakowałam ich, a że w nocy byli bez szans przygniotłam tą Asrokę do ziemi.
A: Nie...
M: Tym razem daruję ale następnym!
Obejrzałam się a Draco dziwnie się uśmiechnął...
M: A ciebie nie chcę znać! WYNOŚ SIĘ!
D: Jak to?!
M: Wybieraj! Albo ja albo ona!
<Draco? Nawet nie próbuj!>

Od Draco do Midnight

Wiem, ze to co zrobiłem było złe, ale ojcu Ashoki powiedziałem, że będę ją bronił na śmierć. Muszę powiedzieć prawdę o śmierci rodziców Midnight. Wiedziałem, że nie chcę mnie wiedzieć, ale wysłuchała mnie.
- Midnight wiem, że ludzie zabili ci rodzinę. Ale to byli zabójcy smoków. Zrobią wszystko by zabić smoka. Ashoka i jej ojciec założyli Zakon by chronić smoki. Tam je trenują, opatrują rannych, karmią głodne smoki. Smoki, które tam mieszkają nie są tam na przymus, tylko ze swojej decyzji. Czują się tam bezpiecznie. Ja właśnie tam się tak naprawdę urodziłem...
<Midnight?>

Od Midnight do Draco

O nie! Nie! nie nie!!!! Ruszyłam w dół i zanurkowałam po czym wyleciałam. Ten debil sie jeszcze trzymał! Wyglądał tak:


Robiłam korkociągi i salta  a on dalej! W tedy uderzyłam w skałę plecami. Siedział! Zrozumiałam że nic nie wskóram. Leciałam smutna, zmęczona i zrezygnowana. Dzikie smoki które przed chwilą kibicowały teraz przyglądały się z niedowierzaniem. On leciał dumny...

Czasem smoki muszą robić to co muszą! Zamachnęłam głową złapałam za wodze i wyszarpałam mu z rąk. Zaczęłam wierzgać. Zahaczyłam klamrą o skałę i się rozpięła. Strzepnęłam go z siodłem. Poleciał w dół i z hukiem uderzył o wodę. Zlecieliśmy tam. Na brzeg morze wyrzuciło jego, już martwe, ciało...
D: Coś ty zrobiła?!
M: To co musiałam.
Odparłam suchym i bezuczuciowym tonem. Odleciałam. Po paru godzinach pojawił się Draco. Zagrodziłam mu wejście do naszej jaskini. Zmierzyłam go wzrokiem i chyba jasno dałam mu do zrozumienia że nie chcę go tu widzieć. Odszedł i położył się koło skały. Dobrze wiedział że nie preferuję ludzi a on jeszcze ich bronił?! Przesada. Nie mam zamiaru tolerować tu tych zabójców a jak on ich lubi to jego sprawa!
<Draco?>

Od Draco do Midnight


Nie wiem, dlaczego, ale Midnight nie było już rok. Szukałem jej ale nie mogłem jej znaleść. I nagle sama przyfrunęła do jaskini. Dzieci zaczęły się do niej przytulać. I nagle stało się coś strasznego. Na mnie i moją ukochaną spadła wielka siatka. Ani ja ani Midnight nie mogliśmy się ruszyć i zemdleliśmy. Gdy się obudziłem nie byłem już w sieci, tylko na jakiejś arenie. Przedemną stała córka mojego dawnego jeźdzźcy. Ashoka Tano...


Zauważyłem, że Midnight leży niedaleko mnie i patrzy to na mnie to na Ashoke. 
- Draco nie bój się. Pamiętasz mnie przecież. 
Przytaknąłem głową i dałem sygnał mojej ukochanej by się nie denerwowała. Na mnie Ashoka założyła złote siodło, a na Midnight zwykłe. I wzlecieliśmy. Ja leciałem prosto, a ona ciągle się rwała. Ja znałem Ashoke i nigdy bym jej nie skrzywdził.
<Midnight?>