sobota, 1 listopada 2014

Od Midnight do Draco

O nie! Nie! nie nie!!!! Ruszyłam w dół i zanurkowałam po czym wyleciałam. Ten debil sie jeszcze trzymał! Wyglądał tak:


Robiłam korkociągi i salta  a on dalej! W tedy uderzyłam w skałę plecami. Siedział! Zrozumiałam że nic nie wskóram. Leciałam smutna, zmęczona i zrezygnowana. Dzikie smoki które przed chwilą kibicowały teraz przyglądały się z niedowierzaniem. On leciał dumny...

Czasem smoki muszą robić to co muszą! Zamachnęłam głową złapałam za wodze i wyszarpałam mu z rąk. Zaczęłam wierzgać. Zahaczyłam klamrą o skałę i się rozpięła. Strzepnęłam go z siodłem. Poleciał w dół i z hukiem uderzył o wodę. Zlecieliśmy tam. Na brzeg morze wyrzuciło jego, już martwe, ciało...
D: Coś ty zrobiła?!
M: To co musiałam.
Odparłam suchym i bezuczuciowym tonem. Odleciałam. Po paru godzinach pojawił się Draco. Zagrodziłam mu wejście do naszej jaskini. Zmierzyłam go wzrokiem i chyba jasno dałam mu do zrozumienia że nie chcę go tu widzieć. Odszedł i położył się koło skały. Dobrze wiedział że nie preferuję ludzi a on jeszcze ich bronił?! Przesada. Nie mam zamiaru tolerować tu tych zabójców a jak on ich lubi to jego sprawa!
<Draco?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz