czwartek, 4 grudnia 2014
Od Midnight do Draco
D: Midnight Jacob, Jacob Midnight
J: Hej!
M: *nabzdyczenie* hej...
J: Co ty taka naburmuszona? Nocny Nabzdyku?
Rozpostarłam skrzydła i zeskoczyłam w przepaść znikając we mgle.
<Draco?>
Od Draco do Midnight
Pocałunku od mojej kochanej się nie spodziewałem. Wybaczyła mi i wróciłem do stada. Nie mieliśmy już kogo wychowywać, bo nasze młode były już dorosłe. Na razie nie widiwaliśmy Ashoki i dobrze. Ale nagle zobaczyłem Jackoba. Był to towarzysz mojej matki. Podleciałem wraz z Midnight bliżej niego, a gdy mnie zobaczył bardzo się ucieszył.
<Midnight?>
wtorek, 2 grudnia 2014
niedziela, 30 listopada 2014
Od Midnight do Draco
Podeszłam do niego i popatrzałam mu w oczy.
D: Midnight... wybaczysz mi? Ja na prawdę nie chciałem. Dla ciebie na prawdę skoczyłbym w ogień. Już nigdy to się nie...
Pocałowałam go.
<Draco?>
D: Midnight... wybaczysz mi? Ja na prawdę nie chciałem. Dla ciebie na prawdę skoczyłbym w ogień. Już nigdy to się nie...
Pocałowałam go.
<Draco?>
sobota, 15 listopada 2014
Od Draco
Ashoka spadła na ziemię. Chciałem do niej podlecieć, ale obiecałem coś jej. Nagle przybiegła moja towarzyszka i teleportowała nas do domu. Bardzo się ucieszyłem, że to wszystko się skończyło. nagle podbiegły do nas nasze małe. Ale nie były takie małe. Były dorosłymi smokami. No przecież nie było nas 2 lata. Nasza córka była piękna, a syn mężny. Midnight podeszła do mnie i spojrzała mi prosto w oczy.
<Midnight?>
<Midnight?>
Od Midnight
O nie... Tak się wściekłam że nagle zaczęłam świecić na niebiesko
Zamknęłam się w plazmowej kuli i... wybuchłam? Klatka w drzazgi. Biegłam tylko po ukochanego. Rozbiłam klatkę ale za nami poleciał ten wielki smok. Stanęłam na lodowcu.
Wlczyłam z nim. W końcu jego wielki róg odpadł a on zrezygnował. ZobaczyłamA asrokę. Rzuciłam się do ataku. Draco wszedł między mnie a tą babę. Odepchnęłam go. Strzeliłam w nią a ona upadła.
<Di?>
Zamknęłam się w plazmowej kuli i... wybuchłam? Klatka w drzazgi. Biegłam tylko po ukochanego. Rozbiłam klatkę ale za nami poleciał ten wielki smok. Stanęłam na lodowcu.
Wlczyłam z nim. W końcu jego wielki róg odpadł a on zrezygnował. Zobaczyłam
<Di?>
Od Draco
Gdy Midnight wyrzuciła naszyjnik zaręczynowy to mnie naprawdę zszokowało. Gdy ją goniłem leciałem jak najszybciej w całym życiu. Gdy ją znalazlem siedziała na skale wpatrzona w księżyc. Podeszłem bliżej, ale nagle poczułem, że jest coś nie tak. Nagle spadły na nas sieci. Wyczułem, że są magiczne. To znaczy, że nie można w nich, ani ziać ogiem, anie piorunami i nie wolno używać magii. Byli to zabójcy smoków. Midnight nie mogła się wogule ruszyć. Uśpili naz, a gdy się obudziłem byliśmy w jakimś wielkim pomieszczeniu. Moja kochana siedziała obok. To była magiczna klatka.
D: Midnight chciałbym cię tylko przeprosić. Sto razy mocniej kocham ciebie niż Ashoke. Naprawdę wybacz mi.
Nagle rzucili na mnie sieci i wyciągneli z klatki, a Midnight nie mogła nic zrobić. Zaczęli mnie pytać o nasze dzieci. Były im potrzebne do ich armii. Nigdy im nie powiem. Nigdy!
Człowiek: Nie chcesz powiedzieć! To to z ciebie wyduszę!
Wsadził mnie do klatki gdzie był inny smok. Był strasznie agresywny. Rzucił się na mnie.
<Midnight?>
D: Midnight chciałbym cię tylko przeprosić. Sto razy mocniej kocham ciebie niż Ashoke. Naprawdę wybacz mi.
Nagle rzucili na mnie sieci i wyciągneli z klatki, a Midnight nie mogła nic zrobić. Zaczęli mnie pytać o nasze dzieci. Były im potrzebne do ich armii. Nigdy im nie powiem. Nigdy!
Człowiek: Nie chcesz powiedzieć! To to z ciebie wyduszę!
Wsadził mnie do klatki gdzie był inny smok. Był strasznie agresywny. Rzucił się na mnie.
<Midnight?>
piątek, 14 listopada 2014
Od Midnight
M: No nie gadaj że jestem całym twoim życiem?
D: Midnight?!
M: Nie święty mikołaj.
D: Wybacz
M: Mogę ci przebaczyć ale na zaufanie nie licz.
D: Ehh...
D:Ale oni na prawde są inni...
M: To do nich idź!!!
D: Wiesz... pójdę bo kocham Ashokę!
M: Tak?!
Odleciałam i zostawiłam mu wisior zaręczynowy pod nogami.
<Draco?>
D: Midnight?!
M: Nie święty mikołaj.
D: Wybacz
M: Mogę ci przebaczyć ale na zaufanie nie licz.
D: Ehh...
D:Ale oni na prawde są inni...
M: To do nich idź!!!
D: Wiesz... pójdę bo kocham Ashokę!
M: Tak?!
Odleciałam i zostawiłam mu wisior zaręczynowy pod nogami.
<Draco?>
Od Draco
Pofrunąłem do jaskini smoków ognia. Nikogo tam nie było więc usiadłem sobie i zacząłem sobie wszystko przemyślać. Midnight cię nie nawidzi, gdy powie dzieciom one npewno też nie. To po co mam żyć? Nagle przy sobie zobaczyłem kawałek szkła. Jedna myśl przebiegła mi przez umysł. Midnight mnie nie nawidzi! Wziąłem kawałek szkła i przyłożyłem do gardła. Nagle przyleciała Midnught. Ona nigdy mi nie wybaczy tego wszystkiego z Ashoką...
<Midnight?>
<Midnight?>
Od Midnight
M: Grrr
D: Midnight...
Olałam go jakby go nie było. Zobaczyłam Asroke w gipsie. Zmierzyłam ją spojrzeniem. Strzeliłam w niebo kulą plazmy. Chciałam uciekać. Wzbiłam się w powietrze. Wrzyscy patrzeli za mną lecz się zmyłam.
<Draco?>
D: Midnight...
Olałam go jakby go nie było. Zobaczyłam Asroke w gipsie. Zmierzyłam ją spojrzeniem. Strzeliłam w niebo kulą plazmy. Chciałam uciekać. Wzbiłam się w powietrze. Wrzyscy patrzeli za mną lecz się zmyłam.
<Draco?>
Od Draco
Nie wiedziałem co mam zrobić. Ashoka wraz z jakąś kobietą wróciły do Zakonu. Midnight gdzieś poleciała. Znalazłem ją. Podeszłem do niej. Była smutna.
Gdy wyszliśmy powoli z lasu zauważyliśmy, że jest tu cały Zakon Smoka wraz z Ahsoką. I nagle wszyscy uklękli przed Midnight.
A: Wcale nie jestem na ciebie zła. To moja wina. Chceliśmy cię wszyscy przeprosić za to jak cię traktowaliśmy. Zabójcy Smoków już odlecieli. Midnight spojrzała na pewnego chłopaka
<Midnight?>
Gdy wyszliśmy powoli z lasu zauważyliśmy, że jest tu cały Zakon Smoka wraz z Ahsoką. I nagle wszyscy uklękli przed Midnight.
A: Wcale nie jestem na ciebie zła. To moja wina. Chceliśmy cię wszyscy przeprosić za to jak cię traktowaliśmy. Zabójcy Smoków już odlecieli. Midnight spojrzała na pewnego chłopaka
<Midnight?>
Od Midnight do Draco
CO?! Parsknęłam na jego martwą twarz.
Leciałam i leciałam. Nagle poczułam że nie mogę lecieć i że spadam. Lina owinęła mi się w około skrzydeł. Upadłam. Zobaczyłam nad sobą twarz...
A: Spokojnie... Nic ci nie zrobię mała... uspokój się... proszę
Chciała mnie dotknąć ale ją ugryzłam. Nie mocno. Dałam jej do zrozumienia że ma mnie nie dotykać.
Zostaw mnie... W tedy zobaczyłam tego zdrajce.
M: D...Draco!
Zaczęłam się szarpać.
D: Spokojnie! Pogorszysz sprawę!
W tedy coś mnie tknęło...
Wyszarpałam się z lin. Uderzyłam Asroke łapą. Byłam wściekła. Ugryzłam ją w rękę. Poważnie ją zraniłam... Wręcz prawie odgryzłam... i uciekłam.
<Draco?>
Leciałam i leciałam. Nagle poczułam że nie mogę lecieć i że spadam. Lina owinęła mi się w około skrzydeł. Upadłam. Zobaczyłam nad sobą twarz...
A: Spokojnie... Nic ci nie zrobię mała... uspokój się... proszę
Chciała mnie dotknąć ale ją ugryzłam. Nie mocno. Dałam jej do zrozumienia że ma mnie nie dotykać.
Zostaw mnie... W tedy zobaczyłam tego zdrajce.
M: D...Draco!
Zaczęłam się szarpać.
D: Spokojnie! Pogorszysz sprawę!
W tedy coś mnie tknęło...
Wyszarpałam się z lin. Uderzyłam Asroke łapą. Byłam wściekła. Ugryzłam ją w rękę. Poważnie ją zraniłam... Wręcz prawie odgryzłam... i uciekłam.
<Draco?>
niedziela, 2 listopada 2014
Od Draco do Midnight
Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, ale nagle moją uwagę przykuło światło. Ktoś leciał na jakimś zwierzaku.
- O nie! To zabójcy smoków - powiedziała Ashoka
Zrobiła coś mieczem i nagle przyleciał jakiś facet na zielonym smoku. Nagle zabójca skierował pocisk w stronę Midnight i strzelił. Już myślałem, że dostanie, ale ten facet zasłonił ją swoim ciałem i runą w dół. Był martwy i uratował mojej kochanej życie...
<Midnight?>
- O nie! To zabójcy smoków - powiedziała Ashoka
Zrobiła coś mieczem i nagle przyleciał jakiś facet na zielonym smoku. Nagle zabójca skierował pocisk w stronę Midnight i strzelił. Już myślałem, że dostanie, ale ten facet zasłonił ją swoim ciałem i runą w dół. Był martwy i uratował mojej kochanej życie...
<Midnight?>
sobota, 1 listopada 2014
Od Midnight do Draco
M: To dla czego porwali mnie i ujeżdżali bez mojej zgody?!!!
D: ...
M: Wypraszam sobie takie traktowanie! Niech tylko spróbują mnie dotknąć a RĘKA NOGA MÓZG NA ŚCIANIE!!!
D: Ale oni nie chcieli...
M: Mają się trzymać z daleka! Niech no któryś mnie tknie a odpowiem im wojną! I nie spocznę puki nie wymorduje wrzystkich ZROZUMIANO?!!!
D: Ale Ashoka jest inna...
Zerwałam się do lotu. Zrobiło się ciemno więc nie mógł mnie znaleźć. Nagle ujrzałam jego sylwetkę.
Ale ale... Któżto na nim siedział?! Zleciałam do nich z wrogim spojrzeniem.
D: Midnight!
M: Na moim TERYTORIUM?!
D: Zrozum!
M: Nie NIE!
Zaatakowałam ich, a że w nocy byli bez szans przygniotłam tą Asrokę do ziemi.
A: Nie...
M: Tym razem daruję ale następnym!
Obejrzałam się a Draco dziwnie się uśmiechnął...
M: A ciebie nie chcę znać! WYNOŚ SIĘ!
D: Jak to?!
M: Wybieraj! Albo ja albo ona!
<Draco? Nawet nie próbuj!>
D: ...
M: Wypraszam sobie takie traktowanie! Niech tylko spróbują mnie dotknąć a RĘKA NOGA MÓZG NA ŚCIANIE!!!
D: Ale oni nie chcieli...
M: Mają się trzymać z daleka! Niech no któryś mnie tknie a odpowiem im wojną! I nie spocznę puki nie wymorduje wrzystkich ZROZUMIANO?!!!
D: Ale Ashoka jest inna...
Zerwałam się do lotu. Zrobiło się ciemno więc nie mógł mnie znaleźć. Nagle ujrzałam jego sylwetkę.
Ale ale... Któżto na nim siedział?! Zleciałam do nich z wrogim spojrzeniem.
D: Midnight!
M: Na moim TERYTORIUM?!
D: Zrozum!
M: Nie NIE!
Zaatakowałam ich, a że w nocy byli bez szans przygniotłam tą Asrokę do ziemi.
A: Nie...
M: Tym razem daruję ale następnym!
Obejrzałam się a Draco dziwnie się uśmiechnął...
M: A ciebie nie chcę znać! WYNOŚ SIĘ!
D: Jak to?!
M: Wybieraj! Albo ja albo ona!
<Draco? Nawet nie próbuj!>
Od Draco do Midnight
Wiem, ze to co zrobiłem było złe, ale ojcu Ashoki powiedziałem, że będę ją bronił na śmierć. Muszę powiedzieć prawdę o śmierci rodziców Midnight. Wiedziałem, że nie chcę mnie wiedzieć, ale wysłuchała mnie.
- Midnight wiem, że ludzie zabili ci rodzinę. Ale to byli zabójcy smoków. Zrobią wszystko by zabić smoka. Ashoka i jej ojciec założyli Zakon by chronić smoki. Tam je trenują, opatrują rannych, karmią głodne smoki. Smoki, które tam mieszkają nie są tam na przymus, tylko ze swojej decyzji. Czują się tam bezpiecznie. Ja właśnie tam się tak naprawdę urodziłem...
<Midnight?>
- Midnight wiem, że ludzie zabili ci rodzinę. Ale to byli zabójcy smoków. Zrobią wszystko by zabić smoka. Ashoka i jej ojciec założyli Zakon by chronić smoki. Tam je trenują, opatrują rannych, karmią głodne smoki. Smoki, które tam mieszkają nie są tam na przymus, tylko ze swojej decyzji. Czują się tam bezpiecznie. Ja właśnie tam się tak naprawdę urodziłem...
<Midnight?>
Od Midnight do Draco
O nie! Nie! nie nie!!!! Ruszyłam w dół i zanurkowałam po czym wyleciałam. Ten debil sie jeszcze trzymał! Wyglądał tak:
Robiłam korkociągi i salta a on dalej! W tedy uderzyłam w skałę plecami. Siedział! Zrozumiałam że nic nie wskóram. Leciałam smutna, zmęczona i zrezygnowana. Dzikie smoki które przed chwilą kibicowały teraz przyglądały się z niedowierzaniem. On leciał dumny...
Czasem smoki muszą robić to co muszą! Zamachnęłam głową złapałam za wodze i wyszarpałam mu z rąk. Zaczęłam wierzgać. Zahaczyłam klamrą o skałę i się rozpięła. Strzepnęłam go z siodłem. Poleciał w dół i z hukiem uderzył o wodę. Zlecieliśmy tam. Na brzeg morze wyrzuciło jego, już martwe, ciało...
D: Coś ty zrobiła?!
M: To co musiałam.
Odparłam suchym i bezuczuciowym tonem. Odleciałam. Po paru godzinach pojawił się Draco. Zagrodziłam mu wejście do naszej jaskini. Zmierzyłam go wzrokiem i chyba jasno dałam mu do zrozumienia że nie chcę go tu widzieć. Odszedł i położył się koło skały. Dobrze wiedział że nie preferuję ludzi a on jeszcze ich bronił?! Przesada. Nie mam zamiaru tolerować tu tych zabójców a jak on ich lubi to jego sprawa!
<Draco?>
Robiłam korkociągi i salta a on dalej! W tedy uderzyłam w skałę plecami. Siedział! Zrozumiałam że nic nie wskóram. Leciałam smutna, zmęczona i zrezygnowana. Dzikie smoki które przed chwilą kibicowały teraz przyglądały się z niedowierzaniem. On leciał dumny...
Czasem smoki muszą robić to co muszą! Zamachnęłam głową złapałam za wodze i wyszarpałam mu z rąk. Zaczęłam wierzgać. Zahaczyłam klamrą o skałę i się rozpięła. Strzepnęłam go z siodłem. Poleciał w dół i z hukiem uderzył o wodę. Zlecieliśmy tam. Na brzeg morze wyrzuciło jego, już martwe, ciało...
D: Coś ty zrobiła?!
M: To co musiałam.
Odparłam suchym i bezuczuciowym tonem. Odleciałam. Po paru godzinach pojawił się Draco. Zagrodziłam mu wejście do naszej jaskini. Zmierzyłam go wzrokiem i chyba jasno dałam mu do zrozumienia że nie chcę go tu widzieć. Odszedł i położył się koło skały. Dobrze wiedział że nie preferuję ludzi a on jeszcze ich bronił?! Przesada. Nie mam zamiaru tolerować tu tych zabójców a jak on ich lubi to jego sprawa!
<Draco?>
Od Draco do Midnight
Zauważyłem, że Midnight leży niedaleko mnie i patrzy to na mnie to na Ashoke.
- Draco nie bój się. Pamiętasz mnie przecież.
Przytaknąłem głową i dałem sygnał mojej ukochanej by się nie denerwowała. Na mnie Ashoka założyła złote siodło, a na Midnight zwykłe. I wzlecieliśmy. Ja leciałem prosto, a ona ciągle się rwała. Ja znałem Ashoke i nigdy bym jej nie skrzywdził.
<Midnight?>
środa, 29 października 2014
Od Midnight do Archenii
Zobaczyłam pojmaną smoczycę.
CZ: Czekajcie... Coś tu jest nie tak....
M: Nawet wiele proszę pana!
Załatwiłam ich w mgnieniu oka.
A: Dziękuję...
M: Drobiazg.
Odleciałyśmy. Nagle coś strzeliło i wielki sznur mnie splątał.
M: AAA! Uciekaj!
A: Nie zostawię cię!
M: Powiedz Draco!!!
I wpadłam w las. Urwał mi się film. Obudziłam się przy ludziach.
CZ: Ty a może by ją zajeździć?
2CZ: Dobra myśl, Zabieramy ją do Sandtown.
Zapieli mi linę na szyję i związali skrzydła.
Jedno wiem- nie poddam się,
lotem noc pokonać chcę.
Idźcie stąd,
zostawcie mnie!
Tam czeka dom,
a tu jest mi źle!
Do swoich wrócę stron,
mam twardy kark,
nie złamią go.
Jestem zdrów,
zwycięże znów.
Żadnej przegranej i szkoda słów!
(OOO, taaa!)
Nie wiecie co w moim sercu się kryje,
chce żyć i przeżyje,
nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Oooo.
Kto nie dotrze, do fal nie
popłynie na ich grzbiecie,
a wy- tak właśnie chcecie!
Nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Chcę wolnym być,
chcę żyć!
To stale dręczy mnie,
dlaczego wszystko poszło źle.
Chce już, odejść stąd,
nie jestem tam gdzie jest mój dom!
I jedno wiem- nie poddam sie,
ze wszystkich sił,
próbować chcę.
Ni kroku wstecz,
to ważna rzecz.
Wy z drogi mej,
zabierajcie się precz!
Dalej!
Nie wiecie co w moim sercu się kryje,
chce żyć i przeżyje,
nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Oooo.
Kto nie dotrze, do fal nie
popłynie na ich grzbiecie,
a wy- tak właśnie chcecie!
Nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Chcę wolnym być,
chce żyć!
OO, taaak!
Chce żyć!
Dotarliśmy. Otworzyła się brama. Zaprowadzili mnie na arenę.
CZ: Dobra osiodłaj ją!
Coś na plecy a jakiś kolo na mnie usiadł.
Jeśli myślisz że pokonasz mnie
To jesteś w błędzie
Nim zrobisz coś ostrzegam cię
Niełatwo będzie
Ale skoro tego bardzo chcesz
Próbuj bracie lecz się strzeż
Złaź ze mnie no już
I drogą swą idź
Nie ruszaj mnie bo
Swobodnie chcę żyć
No wynoś się precz
Lub pokaż w końcu coś
Bo ja już tego mam naprawdę dość
Złaź ze mnie no już
To tylko jest taka gra
My w nią gramy
Lecz bardzo małą szansę w niej masz
Jej wynik znamy
Ale skoro tego bardzo chcesz
Próbuj bracie lecz się strzeż
Złaź ze mnie no już
I drogą swą idź
Nie ruszaj mnie bo
Swobodnie chcę żyć
No wynoś się precz
Lub pokaż w końcu coś
Dostałeś nieźle chłopie dzisiaj w kość
Złaź ze mnie no już
Złaź ze mnie no już
No złaź
No już no już no już...
Złaź ze mnie no już
Wszyscy zlecieli. Uznali że skoro nie da się mnie zajeździć to wywiozą mnie do ciągnięcia "pociągu" (?). W tedy wpadli inni ludzie i mnie zabrali. Byli mili. najbardziej lubiłam tego:
Nagle napadli na ich wiochę i wyłapali wrzystkie smoki.
Wsadzili mnie do pociągu i zabrali. Nie nie! Byłam już wolna a teraz... nie...
Dla mnie proszę graj, graj na trąbce tej
I choć płynie czas nie wyrzuć mnie z pamięci swej
Już nie mogę biec, i w bezruchu trwam
Nie zostało nic, puste serce mam
Bo żołnierzem jestem rannym, i nie walczę już
Niewiele tak, dziś chcę, weźcie mnie stąd
Lub tu zostawcie mnie.
Dla mnie proszę graj, nie mam siły dość
Żadną ze znanych dróg niemożna nigdzie dojść
Wiem że bez światła będę stale tak potykał się
Padnę tu by, i już zostać bez sił.
Lecz słyszę, że woła ktoś z oddali
kilka prostych słów, nie przestań sobą być
Gdy zagubisz się, opuści cię odwaga
Siły w sobie zbierz, nie przestań sobą być
Tyś żołnierzem jest, co o wolność walczy
O wolności śni, a to jest warte krwi
*na miejscu*
Zaprzęgli mnie do wielkiej maszyny razem z innymi. Pokornie wciągałam to na górę. W TEDY ZOBACZYŁAM! Oni zmierzali w kierunku mojej krainy! musiałam ich powstrzymać! Zaczęłam się szarpać. Nic to nie dało więc... Udałam że zemdlałam. Odpięli mnie i położyli obok. W tedy się zerwałam i uwolniłam inne smoki. Pociąg zaczął się zsuwać a ja uciekałam. W między czasie las się podpalił... Zahaczyłam kółkiem od łańcucha o drzewo (na szyi miałam łańcuch). Nie mogłam się wydostać. W tedy przybiegł on. Rozwalił gałąź i uciekliśmy. Pozwolił mi uciekać. Pożegnałam się z nim i odleciałam. Wróciłam do domu.
<Ktoś? To trwało ok. roku więc wiecie...>
CZ: Czekajcie... Coś tu jest nie tak....
M: Nawet wiele proszę pana!
Załatwiłam ich w mgnieniu oka.
A: Dziękuję...
M: Drobiazg.
Odleciałyśmy. Nagle coś strzeliło i wielki sznur mnie splątał.
M: AAA! Uciekaj!
A: Nie zostawię cię!
M: Powiedz Draco!!!
I wpadłam w las. Urwał mi się film. Obudziłam się przy ludziach.
CZ: Ty a może by ją zajeździć?
2CZ: Dobra myśl, Zabieramy ją do Sandtown.
Zapieli mi linę na szyję i związali skrzydła.
Jedno wiem- nie poddam się,
lotem noc pokonać chcę.
Idźcie stąd,
zostawcie mnie!
Tam czeka dom,
a tu jest mi źle!
Do swoich wrócę stron,
mam twardy kark,
nie złamią go.
Jestem zdrów,
zwycięże znów.
Żadnej przegranej i szkoda słów!
(OOO, taaa!)
Nie wiecie co w moim sercu się kryje,
chce żyć i przeżyje,
nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Oooo.
Kto nie dotrze, do fal nie
popłynie na ich grzbiecie,
a wy- tak właśnie chcecie!
Nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Chcę wolnym być,
chcę żyć!
To stale dręczy mnie,
dlaczego wszystko poszło źle.
Chce już, odejść stąd,
nie jestem tam gdzie jest mój dom!
I jedno wiem- nie poddam sie,
ze wszystkich sił,
próbować chcę.
Ni kroku wstecz,
to ważna rzecz.
Wy z drogi mej,
zabierajcie się precz!
Dalej!
Nie wiecie co w moim sercu się kryje,
chce żyć i przeżyje,
nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Oooo.
Kto nie dotrze, do fal nie
popłynie na ich grzbiecie,
a wy- tak właśnie chcecie!
Nigdy nie ulegne,
nigdy nie ulegne wam
nie!
Chcę wolnym być,
chce żyć!
OO, taaak!
Chce żyć!
Dotarliśmy. Otworzyła się brama. Zaprowadzili mnie na arenę.
CZ: Dobra osiodłaj ją!
Coś na plecy a jakiś kolo na mnie usiadł.
Jeśli myślisz że pokonasz mnie
To jesteś w błędzie
Nim zrobisz coś ostrzegam cię
Niełatwo będzie
Ale skoro tego bardzo chcesz
Próbuj bracie lecz się strzeż
Złaź ze mnie no już
I drogą swą idź
Nie ruszaj mnie bo
Swobodnie chcę żyć
No wynoś się precz
Lub pokaż w końcu coś
Bo ja już tego mam naprawdę dość
Złaź ze mnie no już
To tylko jest taka gra
My w nią gramy
Lecz bardzo małą szansę w niej masz
Jej wynik znamy
Ale skoro tego bardzo chcesz
Próbuj bracie lecz się strzeż
Złaź ze mnie no już
I drogą swą idź
Nie ruszaj mnie bo
Swobodnie chcę żyć
No wynoś się precz
Lub pokaż w końcu coś
Dostałeś nieźle chłopie dzisiaj w kość
Złaź ze mnie no już
Złaź ze mnie no już
No złaź
No już no już no już...
Złaź ze mnie no już
Wszyscy zlecieli. Uznali że skoro nie da się mnie zajeździć to wywiozą mnie do ciągnięcia "pociągu" (?). W tedy wpadli inni ludzie i mnie zabrali. Byli mili. najbardziej lubiłam tego:
Nagle napadli na ich wiochę i wyłapali wrzystkie smoki.
Wsadzili mnie do pociągu i zabrali. Nie nie! Byłam już wolna a teraz... nie...
Dla mnie proszę graj, graj na trąbce tej
I choć płynie czas nie wyrzuć mnie z pamięci swej
Już nie mogę biec, i w bezruchu trwam
Nie zostało nic, puste serce mam
Bo żołnierzem jestem rannym, i nie walczę już
Niewiele tak, dziś chcę, weźcie mnie stąd
Lub tu zostawcie mnie.
Dla mnie proszę graj, nie mam siły dość
Żadną ze znanych dróg niemożna nigdzie dojść
Wiem że bez światła będę stale tak potykał się
Padnę tu by, i już zostać bez sił.
Lecz słyszę, że woła ktoś z oddali
kilka prostych słów, nie przestań sobą być
Gdy zagubisz się, opuści cię odwaga
Siły w sobie zbierz, nie przestań sobą być
Tyś żołnierzem jest, co o wolność walczy
O wolności śni, a to jest warte krwi
*na miejscu*
Zaprzęgli mnie do wielkiej maszyny razem z innymi. Pokornie wciągałam to na górę. W TEDY ZOBACZYŁAM! Oni zmierzali w kierunku mojej krainy! musiałam ich powstrzymać! Zaczęłam się szarpać. Nic to nie dało więc... Udałam że zemdlałam. Odpięli mnie i położyli obok. W tedy się zerwałam i uwolniłam inne smoki. Pociąg zaczął się zsuwać a ja uciekałam. W między czasie las się podpalił... Zahaczyłam kółkiem od łańcucha o drzewo (na szyi miałam łańcuch). Nie mogłam się wydostać. W tedy przybiegł on. Rozwalił gałąź i uciekliśmy. Pozwolił mi uciekać. Pożegnałam się z nim i odleciałam. Wróciłam do domu.
<Ktoś? To trwało ok. roku więc wiecie...>
Od Archeny do Midnight
Niedawno dołączyłam do klanu, więc postanowiłam zwiedzić terytoria. Po kilku godzinach latania i zwiedzania, zaczęłam czuć głód i przez zbieg okoliczności zobaczyłam ludzką wioskę. Postanowiłam ich odwiedzić a bardziej zapolować tam na owce. Lecz kiedy ludzie mnie zobaczyli, no cóż jednym słowem "ATAK". Chciałam uciec lecz byłam zmęczona i głodna. Zeszczelili mnie. Leżałam, prawie zemdlałam ze strachu i wyczęcienia, bo próbowałam się wyrwać. Kiedy już szedł do mnie człowiek, prawdopodobnie wódz wioski, z mieczem, gotowy mnie zabić bez litośnie, zobaczyłam ratunek. Niewiem dokładnie kto to był, ale wiem jedno to była NOCNA FURIA.
sobota, 11 października 2014
Od Draco do Midnight
Zauważyłem, że nie ma mojej smoczycy więc wziąłem małe i poleciałem jej szukać. Po 15 min. ją znalazłem. Siedziała na małej skałce. Dzieciaki poszły się bawić, a ja poszedłem coś upolować. Wtedy Kieł podleciał do Midnight i zaczął się jej przypatrywać. Nie lubił jej chyba.
<Midnight?>
<Midnight?>
środa, 8 października 2014
Od Midnight do Draco
Obudziłam się rano. Draco i dzieciaki spały więc wyleciałam. Widziałam wiele bawiących się maluszków. Przysiadłam pod drzewem. Po jakimś czasie przyleciał Draco z dziećmi. Zapytał mnie:
<Draco?>
<Draco?>
wtorek, 19 sierpnia 2014
piątek, 8 sierpnia 2014
Od Draco do Midnight
Pokazałem mojej siostrze całe stado. Jej syn był trochę dziwny. Pokazałem Belli i Kłowi ich jaskinie i wróciłem do jaskini. Midnight i młode już spały. Położyłem się obok nich i przysunęłem do siebie Midnight. Przypomniało mi cie jak to było być kiedyś smokiem ludzi. Smoczy jeźdźcy kiedyś mnie ujeżdźali. Byłem ich smokiem.
<Midnight?>
<Midnight?>
Od Midnight do Draco i jego siostry.
Lecieliśmy tak i lecieliśmy aż w końcu zlecieliśmy na skałę gdzie był mały smok.
B: To mój syn.
Mały przytulił się do matki.
D: To skoro jest twoim synem to też należy do stada.
Popatrzeli na mnie a ja przytaknęłam.
Polecieliśmy do jaskini. Coś mnie gryzło. Położyłam się do snu bo nic nie musiałam robić i tak. W końcu nie jestem teraz jedyną alfą.
<Draco?>
B: To mój syn.
Mały przytulił się do matki.
D: To skoro jest twoim synem to też należy do stada.
Popatrzeli na mnie a ja przytaknęłam.
Polecieliśmy do jaskini. Coś mnie gryzło. Położyłam się do snu bo nic nie musiałam robić i tak. W końcu nie jestem teraz jedyną alfą.
<Draco?>
wtorek, 5 sierpnia 2014
Od Draco do Midnight
Od Midnight do Draco
Podsedł do mnie Draco z jakąś smoczycą. Zaciekawiłam się jednak trochę wkurzyłam. Kto to jest?
D: Cześć to moja siostra i chciała dołączyć.
Ulrzyło mi
M: No to witaj w Klanie Dzikich Przestworzy!
<Draco? sory brak weny>
D: Cześć to moja siostra i chciała dołączyć.
Ulrzyło mi
M: No to witaj w Klanie Dzikich Przestworzy!
<Draco? sory brak weny>
Od Draco do Midnight
Podleciałem do niej.
- Co tu robisz? - spytałem
- Siedzę nie widzisz.
- A dlaczego na terenie mojego stada?
- TWOJEGO stada?
- Tak jestem tu Alphą.
- Gratulacje. Ja tylko szukam nowego stada.
- To witaj w moim. Zapoznam cię z moją żoną i dziećmi.
I polecieliśmy do Midnight.
<Midnight?>
czwartek, 31 lipca 2014
Od Draco do Midnight i Wichury
Nasze dzieci były wspaniałe. Gdy wyszliśmy na dwór nie było miejsca gdzie nasze młode nie były. A zwłaszcza Fiony. Midnight była bardzo szczęśliwa. Poleciałem po coś do jedzenie i zobaczyłem Wichurę. Była nie przytomna i siedziała w sieci. Naokoło niej było wiele ludzi. Teraz jestem alphą więc za cenę życia muszę bronić mojego stada. Rzuciłem się na ludzi.
<Wichura?>
<Wichura?>
środa, 30 lipca 2014
Od Wichury do Draco
W: To ja lecę do siebie. Do zobaczenia!
D: Do zobaczenia Wichuro.
Poleciałam do siebie...Nie. Poleciałam po więcej przygód. Zostawiłam trupy w magazynie a sama znowu poleciałam do tej wioski.
CZ: Smok! To smok! Ratuj się kto może!
W: Hihihi....Będzie niezła zabawa!
Wleciałam w tłum i płoszyłam ludzi. Podpaliłam parę domków niebieskim ogniem i zjadłam na miejscu parę owiec.
W: No...to ja lubię!
Wzbiłam się w powietrze, zwinęłam skrzydła i poleciałam prosto w wioskę ale kiedy miałam spaść na ziemię rozłożyłam skrzydła wywołując Huragan.
W: I dlatego nazywam się Wichura.
Na koniec złapałam jakiegoś człowieka w szpony i poleciałam.
CZ: AAA!! PUSZCZAJ MNIE!!!
W: Serio? Proszę bardzo.
Wtedy go puściłam.
CZ: NIE!! NIE NIE NIE!! ŁAP MNIE!!!
Potem go złapałam.
CZ: NIEE!! ZNACZY PUŚĆ MNIE!!!
W: KOLEŚ ZDECYDUJ SIĘ!!!
Rzuciłam nim w powietrze i wpadł mi prosto do pyska. Mogłam go zjeść ale nie. Trzymałam go tak trochę dopóki nie poczułam jego miecza.
W: AAA!! MÓJ JĘZYK!! To się doigrałeś!
Wyplułam go w przepaść.
W: Ciao....
I poleciałam do siebie jakby nic się nie
D: Do zobaczenia Wichuro.
Poleciałam do siebie...Nie. Poleciałam po więcej przygód. Zostawiłam trupy w magazynie a sama znowu poleciałam do tej wioski.
CZ: Smok! To smok! Ratuj się kto może!
W: Hihihi....Będzie niezła zabawa!
Wleciałam w tłum i płoszyłam ludzi. Podpaliłam parę domków niebieskim ogniem i zjadłam na miejscu parę owiec.
W: No...to ja lubię!
Wzbiłam się w powietrze, zwinęłam skrzydła i poleciałam prosto w wioskę ale kiedy miałam spaść na ziemię rozłożyłam skrzydła wywołując Huragan.
W: I dlatego nazywam się Wichura.
Na koniec złapałam jakiegoś człowieka w szpony i poleciałam.
CZ: AAA!! PUSZCZAJ MNIE!!!
W: Serio? Proszę bardzo.
Wtedy go puściłam.
CZ: NIE!! NIE NIE NIE!! ŁAP MNIE!!!
Potem go złapałam.
CZ: NIEE!! ZNACZY PUŚĆ MNIE!!!
W: KOLEŚ ZDECYDUJ SIĘ!!!
Rzuciłam nim w powietrze i wpadł mi prosto do pyska. Mogłam go zjeść ale nie. Trzymałam go tak trochę dopóki nie poczułam jego miecza.
W: AAA!! MÓJ JĘZYK!! To się doigrałeś!
Wyplułam go w przepaść.
W: Ciao....
I poleciałam do siebie jakby nic się nie
wtorek, 29 lipca 2014
Od Draco do Wichury
Zobaczyłem Wichurę. W jej szponach zobaczyłem ludzi. Podleciała do mnie.
- gratuluje młodych-powiedziała
- dziękuje Wichuro. Po co przyniosłaś tych ludzi?
- oni już nie żyją. Będzie co jeść.
<Wichura?>
- gratuluje młodych-powiedziała
- dziękuje Wichuro. Po co przyniosłaś tych ludzi?
- oni już nie żyją. Będzie co jeść.
<Wichura?>
Od MIdnight do Draco
Nagle jaja zaczęły się ruszać.
M: Draco! Szybko!
D: Co się...
Skorupka pękła z jaja wydostała się mała smoczyca. Po niej jej dzielny brat.
M: Jak je nazwać?
D: Hmm dziewczynkę może.... Fiona?
M: Tak! A chłopca Flash.
Przytuliłam maluchy a Draco mnie.
<Draco?>
____________________________________________
Gratulacje Midnight i Draco doczekali się potomstwa!
M: Draco! Szybko!
D: Co się...
Skorupka pękła z jaja wydostała się mała smoczyca. Po niej jej dzielny brat.
M: Jak je nazwać?
D: Hmm dziewczynkę może.... Fiona?
M: Tak! A chłopca Flash.
Przytuliłam maluchy a Draco mnie.
<Draco?>
____________________________________________
Gratulacje Midnight i Draco doczekali się potomstwa!
Fiona
i Flash!
poniedziałek, 28 lipca 2014
od Wichury
Jako jedyna młoda smoczyca strasznie się nudziłam. Żadnych kumpli żeby pogadać i polatać tylko - Szkoła która i tak była zamknięta z powodu braku nauczycieli. Co ja mam chodzić to przedszkola?! Nuuudy... W środku nocy wymknęłam się z jaskini i poszłam polatać w świetle księżyca. Przeleciałam nad wioską ludzi. Wtedy usłyszałam strzał i po chwili moje skrzydła były splątane ze sobą jakimś grubym sznurkiem. Spadłam na ziemie. Nie mogłam się ruszyć. Bałam się. Wtedy właśnie przyszli ludzie no ta Ja ich niebieskim ogniem po oczach.
W: Macie za swoje!
Ogonem wyciągnęłam jednemu z torby nóż i przecięłam sznur. Potem wzięłam ich w szpony i zrzuciłam. Kiedy upewniłam się że zdechli zabrałam ich do klanu jako pożywienie.
<Ktoś?>
W: Macie za swoje!
Ogonem wyciągnęłam jednemu z torby nóż i przecięłam sznur. Potem wzięłam ich w szpony i zrzuciłam. Kiedy upewniłam się że zdechli zabrałam ich do klanu jako pożywienie.
<Ktoś?>
Od Midnight do Draco
Wróciliśmy do jaskini. Znaczy Draco mnie zaniósł. Po jakimś czasie obok mnie leżały dwa jaja.
Byliśmy szczęśliwi.
<Draco?>
Byliśmy szczęśliwi.
<Draco?>
od Draco do Midnight
Okazało się, że będziemy mieć młode. Około 2 jaja. Uscieszyłem się, że będę ojcem. Poałowałem Midnight.
- midnight nie wstawaj. Musisz odpoczywać. Ja pójdę coś upolować.
~ 3 miesiące później
Midnight narzekała na ból brzucha. Gdy tak byliśmy na spacerze opadła na ziemnie i zaczęła jenczeć.
<Midnight?>
- midnight nie wstawaj. Musisz odpoczywać. Ja pójdę coś upolować.
~ 3 miesiące później
Midnight narzekała na ból brzucha. Gdy tak byliśmy na spacerze opadła na ziemnie i zaczęła jenczeć.
<Midnight?>
Od Midnight do Draco
M: Może i bym chciała a co?
Draco popatrzał na mnie dziwnie a ja się uśmiechnęłam. Potem dużo się działo. Na następny dzień bolał mnie brzuch.
D: Co się stało.
M: To ty powinieneś wiedzieć...
Draco uśmiechną sie. Przytuliliśmy się.
<Draco?>
Draco popatrzał na mnie dziwnie a ja się uśmiechnęłam. Potem dużo się działo. Na następny dzień bolał mnie brzuch.
D: Co się stało.
M: To ty powinieneś wiedzieć...
Draco uśmiechną sie. Przytuliliśmy się.
<Draco?>
Od Draco do Midnight
Byłem najszczęśliwszym smokiem na świecie. Nie spodziewałem się tego. Zawsze chciałem mieć żonę, ale myślałem, że z moim podejściem do smoczyc nigdy mi się nie uda. Podeszłem do Midnight i wzleciałem w powietrze. Ogniem stworzyłem napis.
Podleciałem do Midnight.
- Myślałaś kiedyś, żeby mieć dzieci? Chciała byś je mieć?
<Midnight?>
Podleciałem do Midnight.
- Myślałaś kiedyś, żeby mieć dzieci? Chciała byś je mieć?
<Midnight?>
niedziela, 27 lipca 2014
Od Midnight do Draco i o ślubie
Weszłam do jaskini... To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Zobaczyłam pudełeczko i wyjęłam wisior zaręczynowy oraz karteczkę. Podeszłam do Draco. Był trochę zakłopotany.
M: Draco
D: ???
M: Tak!
Draco się ucieszył, a ja pocałowałam go. Poszłam do Frinny.
M: Frinna czy udzielisz nam ślubu? (jeżeli nie ma kapłana alfa udziela ślubu ale że alfa bierze ślub
to beta xD)
F: Żenisz się?!
M: Tak
F: No dobra udzielę
Kupiliśmy obrączki i spotkaliśmy się w katedrze.
-----------------W Katedrze--------------------------
F: Czy ty Draco bierzesz Midnight za żonę i ślubujesz jej miłość aż do śmierci?
D: Tak.
F: Czy ty Midnight bierzesz Draco za męża i ślubujesz mu miłość aż do śmierci?
M: Tak!
F: A więc ogłaszam was mężem i żoną!
--------------------------------------------------------
M: Draco
D: ???
M: Tak!
Draco się ucieszył, a ja pocałowałam go. Poszłam do Frinny.
M: Frinna czy udzielisz nam ślubu? (jeżeli nie ma kapłana alfa udziela ślubu ale że alfa bierze ślub
to beta xD)
F: Żenisz się?!
M: Tak
F: No dobra udzielę
Kupiliśmy obrączki i spotkaliśmy się w katedrze.
-----------------W Katedrze--------------------------
F: Czy ty Draco bierzesz Midnight za żonę i ślubujesz jej miłość aż do śmierci?
D: Tak.
F: Czy ty Midnight bierzesz Draco za męża i ślubujesz mu miłość aż do śmierci?
M: Tak!
F: A więc ogłaszam was mężem i żoną!
--------------------------------------------------------
Od Draco do Midnight
Kupiłem wisior zaręczynowy. Postanowiłem zrobić coś szalonego. Włożyłem naszyjnik do magicznego pudełka i położyłem w jaskini Midnight. Pod pudełkiem na kartce napisałem Od Draco.
Myślałem, że się jej spodoba. Żeby było bardziej romantycznie zrobiłem pośrodku jej jaskini takie coś.
Teraz trzeba czekać na odpowiedz Midnight. Naprawdę żałowałem tego co zrobiłem wcześniej.
Myślałem, że się jej spodoba. Żeby było bardziej romantycznie zrobiłem pośrodku jej jaskini takie coś.
Teraz trzeba czekać na odpowiedz Midnight. Naprawdę żałowałem tego co zrobiłem wcześniej.
Od Midnight do Draco
Obudziłam się i zobaczyłam kwiat. O nie tak łatwo to nie ma! Zostawiłam kwiat tam gdzie był poszłam nad rzekę i zrozumiałam brak Draco...
Zaczęłam śpiewać
I've been cheated by you since I don't know when
So I've made up my mind, it must come to an end
Look at me now, will I ever learn?
I don't know how but I suddenly lose control
There's a fire within my soul
Just one look and I can hear a bell ring
One more look and I forget everything, o-o-o-oh
Mamma mia, here I go again
My my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My my, just how much I've missed you
Yes, I've been brokenhearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Mamma mia, now I really know,
My my, I could never let you go.
I've been angry and sad about things that you do
I can't count all the times that I've told you we're through
And when you go, when you slam the door
I think you know that you won't be away too long
You know that I'm not that strong.
Just one look and I can hear a bell ring
One more look and I forget everything, o-o-o-oh
Mamma mia, here I go again
My my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My my, just how much I've missed you
Yes, I've been brokenhearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Mamma mia, even if I say
Bye bye, leave me now or never
mamma mia, it's a game we play
Bye bye doesn't mean forever
Mamma mia, here I go again
My my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My my, just how much I've missed you
Yes, I've been brokenhearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go
Mamma mia, now I really know
My my, I could never let you go
Chyba coś do niego czułam...
Zaczęłam śpiewać
I've been cheated by you since I don't know when
So I've made up my mind, it must come to an end
Look at me now, will I ever learn?
I don't know how but I suddenly lose control
There's a fire within my soul
Just one look and I can hear a bell ring
One more look and I forget everything, o-o-o-oh
Mamma mia, here I go again
My my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My my, just how much I've missed you
Yes, I've been brokenhearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Mamma mia, now I really know,
My my, I could never let you go.
I've been angry and sad about things that you do
I can't count all the times that I've told you we're through
And when you go, when you slam the door
I think you know that you won't be away too long
You know that I'm not that strong.
Just one look and I can hear a bell ring
One more look and I forget everything, o-o-o-oh
Mamma mia, here I go again
My my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My my, just how much I've missed you
Yes, I've been brokenhearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Mamma mia, even if I say
Bye bye, leave me now or never
mamma mia, it's a game we play
Bye bye doesn't mean forever
Mamma mia, here I go again
My my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My my, just how much I've missed you
Yes, I've been brokenhearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go
Mamma mia, now I really know
My my, I could never let you go
Chyba coś do niego czułam...
Od Draco do Midnight
<Midnight?>
Od Midnight do Draco
Odleciał? Ciekawe czy będzie miał czelność wrócić? Pewnie nie. Rozszalała się burza. Lece po tą sierotę bo zginie w burzy! Wypadłam z jaskini i leciałam w deszczu. Wokoło waliły pioruny, a tam ni stąd ni z owąd leci Draco. Przyśpieszyłam.
M: Draco wracaj bo zginiesz w burzy!
Nie usłyszałam odpowiedzi a Draco przyśpieszył. Nagle wleciał do tej jaskini ognistych smoków.
Wpadłam tam nie myśląc. Strażnik rzucił się na mnie. Pomyślałam że nie warto go dalej ścigać.
Wróciłam do stada. Nagle wielmożny pan Draco wrócił!
<Draco?>
M: Draco wracaj bo zginiesz w burzy!
Nie usłyszałam odpowiedzi a Draco przyśpieszył. Nagle wleciał do tej jaskini ognistych smoków.
Wpadłam tam nie myśląc. Strażnik rzucił się na mnie. Pomyślałam że nie warto go dalej ścigać.
Wróciłam do stada. Nagle wielmożny pan Draco wrócił!
<Draco?>
Od Draco do Midnight
Nie chciałem jej denerwować. Nie powinienem tak mówić za nią. Nigdy nie wiedziałem co to miłość i dopiero to poczułem gdy ją zobaczyłem. Myślałem, że beze mnie będzie jej lepiej.
- Chciałem cię tylko przeprosić. Masz prawo być na mnie zła. Jeszcze raz przepraszam.
Midnight spojrzała na mnie, a ja spojrzałem jej w oczy i odleciałem. Pierwszy raz poleciała mi łza.
<Midnight?>
- Chciałem cię tylko przeprosić. Masz prawo być na mnie zła. Jeszcze raz przepraszam.
Midnight spojrzała na mnie, a ja spojrzałem jej w oczy i odleciałem. Pierwszy raz poleciała mi łza.
<Midnight?>
sobota, 26 lipca 2014
Od Midnight do Draco
Co?! Przybraną mamą?! Ja nie znam sie na niańczeniu dzieci! Poza tym co on sobie myśli?!
M: 1. On pewnie ma rodzine, 2. Nie znam się na niańczeniu dzieci i 3. Od kiedy bety przyjmują nowych do stada?!
Byłam zła. Za chwile z krzaków wyszła matka młodego i go zabrała i przeprosiła. Wciąż w duszy wnerwiało mnie że Draco tak od razu przyjął go do stada bez zapytania mnie, alfy! Rzuciłam na niego gniewne spojrzenie.
I odleciałam. Bety panoszą sie w stadzie! Też coś! Jako alfa tylko i wyłącznie ja moge przyjmować do stada! Zasnęłam w jaskini Gdy wszedł Draco odwróciłam się od niego a on odwrócił wzrok.
<Draco?>
M: 1. On pewnie ma rodzine, 2. Nie znam się na niańczeniu dzieci i 3. Od kiedy bety przyjmują nowych do stada?!
Byłam zła. Za chwile z krzaków wyszła matka młodego i go zabrała i przeprosiła. Wciąż w duszy wnerwiało mnie że Draco tak od razu przyjął go do stada bez zapytania mnie, alfy! Rzuciłam na niego gniewne spojrzenie.
I odleciałam. Bety panoszą sie w stadzie! Też coś! Jako alfa tylko i wyłącznie ja moge przyjmować do stada! Zasnęłam w jaskini Gdy wszedł Draco odwróciłam się od niego a on odwrócił wzrok.
<Draco?>
Od Draco do Midnight
- Moich rodziców zabił wielki niebieski smok. Boję się!
- Nie bój się tu jesteś bezpieczny- powiedziała Midnight
- Mamy w stadzie nowego smoka. Może chcesz zostać jego przybraną mamą?
<Midnight?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)